poniedziałek, 8 lipca 2013

That Smile

Eden

Spojrzałam na siebie po raz ostatni zanim wyszłam z mojego pokoju. Moje oczy wylądowały na pokoju Adam, który był naprzeciw mojego. Podeszłam do nich i mocno w nie walnęłam. Brak odpowiedzi. Zobaczyłam jak Eva wychodzi ze swojego pokoju, który był obok Adama.
-Eva gdzie jest Adam?- Zapytałam ją. Ona zachichotała.
-Poszedł nocować i „uczyć się” z „Alexsandrem”.- Mrugnęła, a następnie zeszła na dół.
Ty możesz być zmylony, ale ja wiem dokładnie co to znaczy. Snobistyczna dziewczyna mojego brata, Alexsandra. Znana jako Alexsander dla moich rodziców, ponieważ oni nigdy nie zgodzili by się na to żeby szedł do niej nocować. Uczenie, mój tyłek. Na pewno spał zanadto w porządku. Uśmiechnęłam się do siebie. Zemsta naprawdę jest su- wredną osobą…
-Tatusiu- Zaczęłam jak weszłam do kuchni.
Mama przygotowywała bekon i jajka na śniadanie, podczas gdy tata jadł swoje jedzenie.
-Nie, nie możesz.- Stwierdził.
Przewróciłam oczami i położyłam rękę na biodrze.
-Nic nie chcę. Przyszłam tu tylko żeby powiedzieć Ci coś o Adamie. On nie jest u Alexsandra żeby się uczyć.- Stwierdziłam.
Oboje rodziców spojrzało na mnie.
-Gdzie on jest?- Zmarszczył brwi w moim kierunku.
-Nie wiem.- Wzruszyłam ramionami, uśmiechając się do niego złośliwie- Może sobie przypomnę jeżeli odwołasz mi uziemienie?- Zapytałam z nadzieją.
On spojrzał na mnie.
-Pan nie uśmiecha się na przekupstwo, Eden Mario.- Stwierdził.
-Wiem, ale nie sądzisz że gdy ludzie robią dobre rzeczy to powinni być za nie nagradzani? Z łatwością mogłam pójść bez powiadomienia Ciebie o tym, ale postanowiłam się zatrzymać.- Stwierdziłam.
On spojrzał na moją matkę, która tylko wzruszyła ramionami.
-Dobrze, jeśli powiesz mi gdzie jest Twój brat, odwołam Ci karę. Teraz, gdzie jest ten chłopak?- Zapytał mnie.
Bezczelny uśmiech pojawił się ponownie na moich ustach.
-Spał u swojej dziewczyny.

~

Justin

-W porządku chłopcy. To jest nasza ostatnia gra do czasu mistrzostw. Jeśli to wygramy… przejdziemy do ostatniej rundy przeciwko Południowi.- Trener Brown wpatrywał się w nas wszystkich, kiedy siedzieliśmy na trybunach cali spoceni i rozgrzani od ćwiczeń, które właśnie mieliśmy. Pierwszą rzeczą o jakiej pomyślałem tym razem, gdy trener powiedział „Południe” była Eden. Kiedyś to była czysta nienawiść do tego palanta Adam, o której najpierw pomyślałem.
-Zniszczymy ich trenerze.- Chaz zawołał zarozumiale- Ze mną w drużynie w każdym razie.- Uśmiechnął się arogancko.
-Zamknij się Somers. Rzucasz jak dziewczyna.- Trener obraził go, powodując śmiech u całej reszty.
Trener Brown wierzył w… trudną miłość, jak możesz to umieścić. On na pewno byłby moim ulubionym nauczycielem gdybym miał wybierać.
-Chcę chłopcy żebyście pozostali w dobrym stanie umysłu. Nie chcę żebyście byli zarozumiali, ale chcę żebyście uwierzyli że możecie to zrobić. Postarajcie się pozostać najszczęśliwszymi jak możecie być. Umieśćcie na siebie najmniej stresu jak możecie. Idźcie się obściskiwać ze swoimi dziewczynami, róbcie na drutach swetry z babciami. Cokolwiek sprawia że jesteście szczęśliwi? Zróbcie to.- Powiedział.
-Jaka drużyna? Wildcats!- Ryan krzyknął, zdobywając dziwne spojrzenia i śmiech od drużyny, w tym ode mnie. Ryan jest… specjalny.
-Jesteś idiotą Butler. W porządku, życzę dobrego popołudnia chłopcy. Pamiętajcie- bądźcie szczęśliwi!- Wskazał na nas wszystkich, zanim odszedł dumnie.
Pomyślałem do siebie, jak podniosłem się z ławki. Co sprawia że jestem szczęśliwy? Seks. Taa, to sprawia że jestem bardzo szczęśliwy. Ale dla innego dziwnego powodu, tak jak wcześniej, obraz Eden pojawił się w tyle mojego umysłu.

~

-Dzień dobry Mamo. Babciu.- Powiedziałem, składając pocałunek na policzku mojej mamy, a następnie babci.- Gdzie jest dziadek?- Zapytałem rozglądając się dookoła za moim dziadkiem Brucem.
Kiedy chce porozmawiać z kimś o prawdziwych rzeczach- rzeczach o których nie chcę rozmawiać z Chazem lub Ryanem- idę do mojego dziadka. On przypomina mi Ghandę lub Buddę. On wie wszystko.
-Myślę że nadal jest na zewnątrz w garażu, pracując nad tym głupim samochodem.- Babcia przewróciła oczami.
Mój dziadek pracował nad tym samochodem odkąd się urodziłem. Pracował nad nim dla mnie. Pomimo że zdałem egzamin na prawo jazdy już dawno temu i mam już inne auto. On był ciągle zawzięty.
-Dlaczego nie pójdziesz na zewnątrz i mu nie pomożesz jak za starych czasów, co?- Mama uśmiechnęła się delikatnie do mnie.
Wzruszyłem lekko ramionami, zanim wyszedłem. Kiedyś pomagałem mu cały czas. Przed szkołą, po szkole, w weekendy, w wakacje. Nawet spędziliśmy większość Bożego Narodzenia, pracując nad tym samochodem. Później miałem swoją pierwszą dziewczynę, dołączyłem do drużyny koszykówki, zacząłem chodzić na imprezy. Nie miałem już więcej czasu dla samochodu, albo dziadka.
-Hej dziadku.- Przywitałem go, wchodząc do garażu.
Spojrzał na mnie z pod maski i szeroki uśmiech pojawił się na jego twarzy, sprawiając że sam się uśmiechnąłem. Bez dużej obecności taty wokoło, polegałem na tym człowieku.
-Dzień dobry Justin.- Uśmiechnął się do mnie.- Co Cię tu sprowadza? Czy kolacja już jest gotowa? Mógłbym przysiąc że minęło dopiero kilka godzin.- Zmarszczył brwi.
-Nie, kolacja nie jest gotowa. Właśnie wróciłem do domu z praktyk.- Wzruszyłem ramionami.- Mam godzinę czasu, aż będę musiał… iść i robić jakieś zadanie domowe, więc postanowiłem przyjść i zrelaksować się z Tobą.- Powiedziałem z lekkim wzruszeniem ramion. On uśmiechnął się.
Nie miałem zamiaru iść robić lekcji, mam zamiar iść na górę na moją werandę, żeby relaksować się z Eden. Każdego innego dnia poszedłbym prosto do Chaza lub Ryana. Lub do domu jakieś dziewczyny żeby… no wiesz. Ale jako że postanowiłem zostać i porozmawiać z Eden, miałem jeszcze godzinę czasu dopóki nie skończy ćwiczeń w chórze kościelnym.
-Naprawdę?- Uśmiechnął się, wyglądając na zaskoczonego. Ja tylko skinąłem głową.- Oh, w porządku więc.- Uśmiechnął się.- Co ty na to żebyś podał mi ten klucz ze stołu na początek?- Zaśmiał się.
Uśmiechnąłem się i zrzuciłem mój plecak, zanim ruszyłem do pudełka z narzędziami i wyjąłem klucz. On nazywa większość swoich narzędzi. Robił to po to aby rozbawiać mnie kiedy byłem mały. Nazwaliśmy je wszystkie wspólnie. Z tego co pamiętam, klucz miał na imię Bill.

~

Eden

-Jak było na ćwiczeniach chóralnych, kochanie?- Mama uśmiechnęła się, kiedy weszłam do domu z ojcem idącym zaraz za mną.
-To było cudowne. Pete,- Pete Bennet, nasz instruktor chóru.- powiedział że ona powinna poprowadzić w ten weekend zgromadzenie kościelne. Będzie śpiewać Amazing Grace!- Wyszczerzył się jak jakiś szalony człowiek.
Nawet nie miałam wyboru. Pete zaproponował to i mój tata powiedział tak. Powiedzieć że byłam zdenerwowana było niedopowiedzeniem stulecia. To był mój pierwszy występ chóralny w Stratford odkąd skończyłam dwanaście lat! Cóż, przynajmniej było to Amazing Grace. To była moja ulubione piosenka ze wszystkich innych, z których miałam wybór.
-Oh, to wspaniale!- Mama uśmiechnęła się szeroko.
-Dobra robota, siostra. Pamiętam mój pierwszy raz. Spadłam ze stojaka i złamałam kostkę.- Eva zaśmiała się. Opadła mi szczęka.- Nie to, że Tobie stanie się to samo.- Zapewniła- Ja byłam tylko…- Mama i tata zmierzyli ją- Poradzisz sobie!- Uśmiechnęła się i wróciła do swojego magazynu.
-Ale ja brzmię jak Rebecca Black.- Jęknęłam.
-Oh! Tatusiu, to mi przypomina. Jest siedemnasta piętnaście i obiecałeś mi że odwieziesz mnie do Rebecci.- Eva stwierdziła. SIEDMNASTA PIĘTNAŚCIE?
-O kurde!- Mruknęłam zanim pobiegłam na górę.
Zakluczyłam drzwi za sobą jak weszłam do mojego pokoju i wyszłam na werandę. Justina nie było. Przyznaję, jestem dwadzieścia minut spóźniona na małą „rozluźniającą sesję” jak Justin to określił wcześniej tego ranka, kiedy wkradła się mała pogawędka pomiędzy nami podczas drogi do szkoły.
-Jesteś ciut spóźniona.- Chichot stwierdził za mną.
Wrzasnęłam, odwracając się do tyłu aby spostrzec Justina opierającego się o ścianę. Skrzyżowałam ramiona i spojrzałam na niego.
-Przestraszyłeś mnie!- Stwierdziłam.
-Naprawdę? Nie zauważyłem!- Roześmiał się.
-Co ty tutaj robisz? Mogłeś się zabić. Nie widziałeś jak robiłam to ostatnim razem?- Zapytałam.
-Taa, cóż, ja jestem ninją. Mogę wspinać się po ścianach i latać.- Wzruszył ramionami, powodując wybuch śmiechu u obojgu nas. Usiedliśmy i on oparł się o poręcz na przedniej części werandy, podczas gdy ja byłam po przeciwnej stronie.- Jak poszedł chór?- Zapytał.
-Strasznie.- Wymamrotałam.- Muszę śpiewać przed całym kościołem w niedzielę.- Stwierdziłam- Sama.- Dodałam.
-Ooh, brzmi jak zabawa.- Zaśmiał się.
-Jeśli jesteś dobrym wokalistą.- Wzruszyłam ramionami.- Jak poszedł trening? Mój brat nie przeszkadzał Ci, prawda?- Uśmiechnęłam się głupawo.
-Nope.- Zachichotał.
-Tak myślałam. Utknął w swoim pokoju odkąd wrócił do domu ze szkoły.- Wyszczerzyłam się.
-Za co?- Justin zapytał.
-Kłamał o tym że spał u swojej dziewczyny w domu, ale ja go podkablowałam. Zazwyczaj go kryję, ale on mnie podkablował za przekroczenie werandy, więc dostał to na co zasługiwał.- Uśmiechnęłam się do siebie.
Justin wybuchnął śmiechem i wystawił swoją rękę w moją stronę, abym przybiła mu piątek, co zrobiłam z uśmiechem.
-Jesteś moją bohaterką.- Zaśmiał się. Wyszczerzyłam zęby i wzruszyłam ramionami. Wtedy właśnie zauważyłam czarne plamy na jego koszulce.
-Co to za plamy? Myślisz o zamienieniu się w dalmatyńczyka?- Zachichotałam.
-Nah, po prostu naprawiałem samochód z dziadkiem. To tylko smar.- Zaśmiał się, patrząc w dół na swoją koszulkę.
-Aw, to słodkie.- Droczyłam się.
Ale szczerze mówiąc, to absolutnie takie było.

~

Pattie

-On był tam przez około godzinę. Nie przyjaźni się już z Chazem i Ryanem?- Mama zapytała mnie, jak siedzieliśmy razem w salonie, oglądając Ellen.
-Nie, dalej są przyjaciółmi. Wracał z nimi z treningu.- Stwierdziłam, sama uważając sytuację za trochę dziwną. Justin wrócił do środka, smar na całym jego ubraniu. On faktycznie pomagał przy samochodzie ponownie? Nie robił tego odkąd miał… trzynaście lat.
-Mamo, będę na górze, w porządku? Zawołaj mnie na kolację!- Wrzasnął kiedy zniknął na górze w swoim pokoju. Mama spojrzała na mnie myśląc o tym samym.
-To dziwne.- Zmarszczyła brwi. Ja przytaknęłam. Pewnie że takie jest.- Może już skończył etap imprezowania?- Uśmiechnęła się, wyglądając na oszołomioną.

-Nope, to dziewczyna.- Tata powiedział, wchodząc do środka, ta sama czerwona szmatka, którą używa do wycierania rąk.- Ten uśmiech nie jest spowodowany koszykówką.- Zaśmiał się.



Kolejny rozdział! Podoba się? Mam nadzieję że tak.;* To w ramach przeprosin za to że nie było rozdziałów tak długo, ale byłam w pracy za granicą i sami rozumiecie.;) 

Jakby ktoś miał jakieś pytania do mnie to śmiało pisać na ask.fm/lucyxbieber

Pozdrawiam!!! ;**

19 komentarzy:

  1. awwwwwww, sweet rozdzialik <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam to ff. Big Love dla Ciebie za tłumaczenie tego <3 xxo

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie mg sie doczekac kiedy akcja bardziej sie rozwinie aww dziekujemy xxx

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział. <3

    OdpowiedzUsuń
  5. To jest boskie ;D
    Czekam na nn :) !

    OdpowiedzUsuń
  6. informuj mnie, ok? bardzo fajnie tlumaczysz :)
    @creepses

    OdpowiedzUsuń
  7. Nominowałam Cię do The Versatile Blogger. Szczegóły tutaj: http://all-around-the-world-believe.blogspot.com/2013/07/the-versatile-blogger.html ♥

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja mam Pytanie , kiedy dodasz następny rozdział, jestem po prostu ciekawa , żeby być przygotowana na ten dzień.:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Przypomina mi trochę książkę 'Jesienna miłość' :D

    OdpowiedzUsuń
  10. super czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  11. I jak tam nowe rozdziały , pojawią się jakoś nie długo.?:)

    OdpowiedzUsuń
  12. kiedy nasteony kurwa? -,-

    OdpowiedzUsuń
  13. Słodkie. Już długo czekam na następny i nie wiem czy dalej będziesz pisać :(

    OdpowiedzUsuń
  14. Hej , hej . Ostatnio natrafiłem na równiez takiego samego bloga z tym tłumaczeniem . http://www.wattpad.com/25775395-boys-like-you

    OdpowiedzUsuń
  15. Ej nie wiem co sie stało ale raczej im nic bo to by było dziwne gdyby nagle obu coś sie stało , ale mam nadzieje że jeszcze wrócą bo fajne to opowiadanie

    OdpowiedzUsuń
  16. Proszę wróćcie! Albo przynajmniej dajcie tłumaczyć komuś innemu. Błagam chcę następny

    OdpowiedzUsuń
  17. UWAGA KOCHANI. POSTANOWIŁAM KONTYNUOWAĆ TEGO BLOOGA. TUTAJ MACIE LINK http://boyslikeyou-tlumaczeniepl.blogspot.com/
    LOVE. ♥

    OdpowiedzUsuń
  18. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  19. http://as-long-as-you-love-meb.blogspot.com/
    Historia jest o dziewczynie która nie będzie umiała wybrać pomiędzy dwoma chłopakami ( Justin Bieber i Ian Somerhalder)
    Nielegalne wyścigi, narkotyki i wiele innych niedozwolonych rzeczy.

    Zainteresowana? Zajrzyj :)

    OdpowiedzUsuń