sobota, 25 maja 2013

Dead & Fictional

 Justin

-Romeo i Julia mieli trzy lata różnicy wieku, kiedy się w sobie zakochali. Oczywiście ojciec Julii tego nie akceptował. Ale co wy o tym sądzicie?- Zapytał Pan Bruce siedząc na skraju biurka i rozglądając się wokół klasy.
Oczywiście ręka Tiffany Briggs wystrzeliła do góry. Mała wie wszystko.
-Myślę, że jej ojciec miał całkowitą rację. To znaczy, jak ty byś się zakochał w kimś o trzy lata młodszym od siebie? Myślę, że Romeo był pedofilem.- Przewróciła oczami.
-Pedofilem? Wiek nie ma znaczenia!- Emma stwierdziła.
-Więc uważasz że to okej kiedy stary facet zakochuje się w młodej dziewczynie, tak?- Tiffany spierała się z nią, krzyżując ramiona.
Nadchodzi walka suk.
-Nie, ale to były tylko trzy lata. Oczywiście było by dziwne jakby ona miała trzynaście, a on dwadzieścia pięć. Ale nie miał. Miał szesnaście. Trzy lata są całkowicie w porządku i uważam, że osądy ojca Julii były zbyt ostre.- Emma stwierdziła.
-Klaso podnieś rękę jeżeli uważasz że trzy lata różnicy są w porządku- Pan Bruce się uśmiechnął.
Prawie cała klasa, oprócz mnie i Tiffany podniosła rękę.
-Teraz podnieś rękę jeżeli uważasz że to niedorzeczne- Zaśmiał się i tylko Tiffany podniosła rękę do góry.
-Justin nie widziałem żebyś podnosił rękę- Powiedział, sprawiając że wszystkie oczy skupiły się na mnie.
-Co myślisz o tej sytuacji? Julia była za młoda dla Romeo?- Zapytał.
-Szczerze mówiąc, to oboje są martwi i fikcyjni więc w ogóle mnie to nie obchodzi.- Wzruszyłem ramionami powodując kilka chichotów i parsknięć, podczas gdy Pan Bruce wywrócił oczami jak zadzwonił dzwonek.
-W porządku klaso. Chciałbym aby każdy zastanowił się nad tym tematem. Myślę o debacie na następnej lekcji. Justin chcę żebyś poczekał.- Nakazał.
Jęknąłem i z powrotem opadłem na moje krzesło. Chaz puścił mi oczko, zanim wyszedł z Mitch u boku. Westchnąłem i spojrzałem przed siebie na Pana Bruce, który zamknął drzwi, a następnie podszedł do mojej ławki.
-Wszystko z Tobą w porządku Justin? Wydajesz się dziwny ostatnio- Stwierdził.
-Jest dobrze. Ten temat po prostu mnie nie interesuje. Mogę już iść?- Zapytałem go.
Westchnął i oparł się o ławkę przede mną dla równowagi.
-Justin to nie jest dobrze. Nie możesz po prostu przejść przez liceum, nie ucząc się niczego tylko dlatego że nie jesteś tym zainteresowany. Większość dzieciaków uważa Romeo i Julie za fajny temat. Jest o miłości pomiędzy dziećmi w okolicach twojego wieku.- powiedział- Niektóre dzieciaki rzeczywiście mogą się powiązać z tą historią. Różnice wiekowe, zakazana miłość, rzeczy takie jak to.- Dodał.
-No cóż,  ja nie.- Powiedziałem.
Dobrze, pieprzyłem laski młodsze ode mnie. Ale najmłodsza do jakiej doszedłem była dwa lata młodsza, około szesnastu lat lub jakoś tak. Myślę że to właśnie jest wyznaczona granica.
-Mogę już iść?- Zapytałem ponownie.
-Wiesz że będziesz żałował decyzji, które robisz teraz, w przyszłości Justin.- Stwierdził.- Jeśli nie będziesz sobie radził w szkole, możesz nie dostać się na dobry College, nie zdobędziesz dobrej pracy i nie będziesz w stanie zapewnić czegokolwiek swojej rodzinie. Twoja żona rzuci twój żałosny tyłek i zabierze dzieci ze sobą.- Uskarżał się.
Podniosłem brew na niego.
-Nie to że to się przytrafiło mnie lub coś.- Wzruszył niezręcznie- Co chcę powiedzieć to, to abyś dał szkole szansę, okej?- Zapytał.
-Jasne- Skinąłem głową, wstając.- Do później Panie B.- Pomachałem, po czym zatrzasnąłem za sobą drzwi i ruszyłem do mojej szafki.
Kim do cholery on myśli że jest? Mówi mi czego będę żałował jak będę starszy. Jestem najprawdopodobniej mądrzejszy od wszystkich dzieciaków w szkole razem wziętych. Po prostu nie robię sobie kłopotu z pokazywaniem tego. Byłbym uważany za kujona, a moja reputacja jest dla mnie wszystkim.
Rozejrzałem się po korytarzu i spostrzegłem że jest pusty. Wszyscy ścigają się do stołówki w poniedziałki. Poniedziałek znaczy Dzień Pizzy.
-A niech to!- Usłyszałem szept kobiecego głosu.
Odwróciłem głowę i spostrzegłem dziewczynę kilka szafek dalej od mojej, zmagającą się ze swoją szafką. Dostała zepsutą szafkę Glenna Housena. Głupi woźny naszej szkoły nie zadaje sobie trudu aby naprawić to gówno. Zamknąłem moją szafkę i podszedłem do niej. Uderzyłem w nią dwa razy, ściągnąłem zatrzask i otworzyłem. Jej oczy zerknęły na mnie.
-Dzięki- Wymamrotała cicho.
Skinąłem tylko głową i udałem się na stołówkę. Obejrzałem się za siebie i zauważyłem ją mocującą się z książkami wewnątrz szafki.
Wszedłem do stołówki i udałem się do „popularnego” stolika jak ujął to Chaz. Zostałem zwerbowany tutaj kiedy zostałem kapitanem drużyny koszykówki.
-JOŁ JB. Czego Bruce chciał od Ciebie?- Chaz zapytał, jego ramię wiszące wokół jego dziewczyny Taylor.
Są ze sobą od ósmej klasy. Nie wiem jak on może mieć tylko jedną dziewczynę. Tak samo z Ryanem. Jest singlem, ale woli związki bardziej niż pieprzenie wokoło. Ja? Pieprze każdą dziewczynę, która jest gorąca. Chyba że jestem pijany, wtedy pieprze każdą jeśli jestem wystarczająco napalony.
-Mówił jakieś głupoty.- Przewróciłem oczami.
Wzruszył ramionami i wrócił do blokowania swoich ust z ustami Taylor. Przewróciłem oczami na niego na co Ryan się roześmiał.
-Koleś może powinieneś sobie znaleźć dziewczynę?- Zaproponował.
-Niee, jest dobrze. A ty dlaczego nie?- Uśmiechnąłem się z powrotem do niego.
Przewrócił oczami i wystawił środkowy palec. Zaśmiałem się i zacząłem jeść z talerza.
-A kto to jest?- Powiedział Ryan. Jego oczy przeszły z jednej strony stołówki do drugiej, za mną.
Odwróciłem się do tyłu i podążyłem za jego wzrokiem. Patrzył na dziewczynę, której pomagałem wcześniej z szafką. Od kiedy to typem Ryana są… młodsze?
-Jakiś dzieciak, któremu pomogłem wcześniej. Koleś, ona jest jak dziesięciolatka.- Roześmiałem się.
Ryan przewrócił oczami.
-Nie chce jej poznać w ten sposób. To znaczy, zobacz jej koszulkę.- zachichotał.
Odwróciłem się za siebie raz jeszcze, aby zobaczyć że na jej koszulce widniał napis Południowy Stratford HS. Oh, kurwa nie.
-Fuuj- Charlotte skrzywiła twarz.
-On pochodzi z Południowego Stratfordu? Obrzydlistwo.- Przewróciła oczami wraz z Rebeccą.
Południowy Stratford, nasza wroga drużyna koszykówki. Banda snobistycznych, bogatych dzieciaków, które myślą że są świetni w koszykówkę, ponieważ mogą sobie pozwolić na wszystko na co ich bogata, popieprzona dusza zapragnie.
-Ona nie może nosić tej koszulki tutaj. Ona zostanie zabita! Biedny dzieciak.- Taylor rozszerzyła oczy, czując żal dla niej.
-Nie współczuj jej! Ona jest wrogiem.- Stwierdziłem, kiedy przeszła.
Jej brwi się zmarszczyły kiedy zauważyła nas wszystkich patrzących na nią. Nie przejęła się tym i poszła zająć wolny stolik.
-Och dajcie spokój. Biedny dzieciak siedzi sam. Zaprośmy ją tutaj!- Taylor zasugerowała.
-Nie!- Wszyscy krzyknęliśmy w tym samym momencie, przez co się skrzywiła.
-Pewnie jest jakimś szpiegiem lub innym gównem.- Ryan wzruszył ramionami.
-Żartujesz sobie? Myślisz że naprawdę by się trudzili, aby wysłać szpiega, żeby zobaczyć jak dobrze nam idzie w koszykówkę? Chłopaki, to głupota!- Taylor broniła dziewczyny.
Była ona co najmniej w dziewiątej lub dziesiątej klasie. Wyglądała na około piętnaście lub szesnaście lat. Wciąż- to kibic Południa.
-Jeśli nikt nie jest na tyle miły aby się z nią zaprzyjaźnić, to ja to zrobię.- Stwierdziła wstając.
-Zwariowałaś?- Chaz wykrzyknął.
-Chaz Graham Sommers nie wkurzaj mnie- Spojrzała na niego, zanim odeszła do stolika dziewczyny.
-Chaz, twoja dziewczyna jest opóźniona- Rebecca stwierdziła.
-Zgadzam się- Charlotte przytaknęła.

Przewróciłem oczami na ich zachowanie. Dlaczego? Bo same są snobistycznymi sukami. Ale one nienawidzą Południowego Stratfordu tak samo mocno jak Ryan, Chaz i ja. Drużyna cheerleaderek jest tam równie snobistyczna i chamska. Jedyną różnicą jest to że oni wygrywają turnieje z cheerleadingu co roku, nie my. To samo z koszykówką. Oni zawsze wygrywają. Ale w tym roku będzie inaczej. Mogę to zapewnić.


***

Jak się podoba? Mam nadzieję że nie jest najgorzej. Jeżeli ktoś zauważa jakieś błędy to śmiało można pisać. ;)

4 komentarze:

  1. Świetne, czekam na kolejną! xx

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawie się zanczyna :))

    OdpowiedzUsuń
  3. świetne.
    Tylko pilnuj końcówek i osób (tj. np tutaj: "-On pochodzi z Południowego Stratfordu? Obrzydlistwo.- Przewróciła oczami wraz z Rebeccą." według mnie powinno być "Ona").
    Czekam na kolejny rozdział. ;)

    Ps. Odblokuj komentarze dla anonimów. ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Genialne! To dopiero pierwszy rozdział, a ja już mogę śmiało stwierdzić że będzie ciekawie :D!
    Tłumaczenie jest bardzo dobre. Jedyne co, to te końcówki i osoby (tak jak wyżej). Nie mogę się doczekać NN.
    Pozdrawiam xoxo!

    OdpowiedzUsuń